Rakovszky Zsuzsa: Egyirányú utca
Egyirányú utca (Hungarian)
De ami volt, az nem jön vissza többé |
Ulica jednokierunkowa (Polish)Ale to, co byto, już nigdy nie powróci.
Czas jest ulicą jednokierunkową. To co teraz huczy ciągle, przekraczamy to suchą stopą: to w przeszłość natychmiast wsiąka. Noga nie poniesie skoczka nigdy wstecz, nigdy się nie odbije i nigdy nie będzie catością, co pękło, plama nie zniknie, albo jeżeli nawet, po drążonych przez robactwo przestrzeni międzyplanetarnej mógłbyś opadać głową w górę, póki dosięgniesz punktu, w którym wszystko szlag trafił, żebyś mógł naprawić zaplątane oczka przeszłości od samego początku, żeby było inaczej, nie jak było, w kołysce uduś tyrana albo też nakłoń własnego dziadka do tego, by wyemigrował lub też niespodziewanie stwierdź: oto jesteś z powrotem we własnym dzieciństwie, jest akurat niedziela, południe, właśnie nalewają rosół do talerzy, a ty siedzisz w skafandrze kosmonauty, patrzysz na nich wszystkich, poroniony embrion przesztości, idziesz ku nim jak na szczudłach i może tylko jeden dźwięk, jakbyś ich nakłaniał albo zakazywał, delikatnie szepczesz: „Zrób to!" albo „Nie rób!" - wszystko na próżno. Bo przecież nie można wyciągnąć tylko jednej zapałki, musisz wziąć wszystkie, tak mocno zaciska je silne pogmatwanie przeszłości. Jak spychacz przesuwa przed sobą wszystko co byto i co po tym przyjdzie, to, co raz się zdarzyło, nigdy się nie kończy, nieważne winien czy ofiara: nie zapominasz, nie zapominam, uraza rodzi urazę, rana - ranę. Nie ma tego, kto jak ze zrzuconej z siebie szaty, z własnej przeszłości by wyszedł i rzekłby: „Tak, to właśnie ci uczyniłem, tak samo jak i inni mi czynili, wybacz, proszę!". A jeśli mógłby, jeśli by jednak powrócił, ten, kto nigdy i znowu mówiłby o rachunkach za gaz, o cieknących kranach, a ty odpowiedziałabyś tak jak niegdyś, ale nie powiedziałabyś: „Nie odchodź jeszcze! Pół życia mi zabierzesz, jeżeli odejdziesz!".
|