Ez az oldal sütiket használ

A portál felületén sütiket (cookies) használ, vagyis a rendszer adatokat tárol az Ön böngészőjében. A sütik személyek azonosítására nem alkalmasak, szolgáltatásaink biztosításához szükségesek. Az oldal használatával Ön beleegyezik a sütik használatába.

Świetlicki, Marcin: Dla Jana Polkowskiego

Świetlicki, Marcin portréja

Dla Jana Polkowskiego (Lengyel)

Trzeba zatrzasnąć drzwiczki z tektury i otworzyć okno,

otworzyć okno i przewietrzyć pokój.

Zawsze się udawało, ale teraz się nie

udaje. Jedyny przypadek,

kiedy po wierszach

pozostaje smród.

 

Poezja niewolników żywi się ideą,

idee to wodniste substytuty krwi.

Bohaterowie siedzieli w więzieniach,

a robotnik jest brzydki, ale wzruszająco

użyteczny — w poezji niewolników.

 

W poezji niewolników drzewa mają krzyże

wewnątrz — pod korą — z kolczastego drutu.

Jakże łatwo niewolnik przebywa upiornie

długą i prawie niemożliwą drogę

od litery do Boga, to trwa krótko, niby

splunięcie — w poezji niewolników.

 

Zamiast powiedzieć: ząb mnie boli, jestem

głodny, samotny, my dwoje, nas czworo,

nasza ulica — mówią cicho: Wanda

Wasilewska, Cyprian Kamil Norwid,

Józef Piłsudski, Ukraina, Litwa,

Tomasz Mann, Biblia i koniecznie coś

w jidysz.

 

Gdyby w tym mieście nadal mieszkał smok

wysławialiby smoka — albo kryjąc się

w swoich kryjówkach pisaliby wiersze

— maleńkie piąstki grożące smokowi

(nawet miłosne wiersze pisane by były

smoczymi literami…)

 

Patrzę w oko smoka

i wzruszam ramionami. Jest czerwiec. Wyraźnie.

Tuż po południu była burza. Zmierzch zapada najpierw

na idealnie kwadratowych skwerach.



FeltöltőSipos Tamás
Az idézet forrásahttp://wierszezxxwieku.blog.pl/2015/02/16/dla-jana-polkowskiego/
Megjelenés ideje

minimap