This website is using cookies

We use cookies to ensure that we give you the best experience on our website. If you continue without changing your settings, we'll assume that you are happy to receive all cookies on this website. 

Illyés Gyula: W łodzi Charona czyli o starości powieść-esej (Kháron ladikján in Polish)

Portre of Illyés Gyula

Back to the translator

Kháron ladikján (Hungarian)

Az öregedésnek testünk külsején jelentkező tüneteit a dolgok gyökeres összezavarása sorozhatja a betegség tünetei közé. Vajon azért, mert ezek is, azok is a halálra utalnak?

A betegségek alig egy százaléka utal a halálra. Az öregedés jelei közül annyi sem.

A halál, az külön birodalom. Fiatalok oda, amióta világ a világ, valóban elképesztően tömegesebben áradnak, mint öregek.

Jogunk van tehát az öregedés külső tüneteit a veszélyezettség szorongása nélkül szemlélni.
Újszerűségükkel e tünetek, nem tagadhatjuk, másképp hatnak ránk, mint az ifjúság szembeötlő változásai. Hogy humorérzékünket fogyatékosabban működtetik, abban nyilván közrejátszik, hogy – mint láttuk – hiúságunkat erősen érintik. És szeméremérzetünket.
A férfivá avatás kínos-kéjes ünnepeiről mi már csak vad törzsek szokásai révén kapunk képet. Holott mindazoknak a népeknek, amelyek vallása nem írja elő a körülmetélés rítusát, máig vannak efféle ünnepeik. Nem sok lehet serdülő kamasz Európában, aki nem valami kollégiumi kertvégbe vagy csordalegelői árokba összegyűlt banda közámulása vagy közvigadása, de mindenképpen közös élménye közepette élte meg a fityma hátrahúzhatóságának kísérleteit és sikerét, majd egész sorát annak, ami a nemiség édene-pokla kapujához elvezet.

Ez a gátlástalanság fokozottan csökken; öregkorra úgy illik, hogy egészen eltűnjék. Az a már ismert működésű humor, amelyet szavaink gépies – akaratunktól független – tettre készsége teremt, csak részben leli meg akkor, amidőn épp ily módon akaratunk ellenére a tettre készség elmarad, s a gép – szinte embermódra – meg-megmakacsodik.

Nem férfinak való hely azoknak a hármas tükröknek a közepe, amelyek a pipereasztalokat a szárnyas oltárokkal rokonítják. De képzeletben nagyon is helyénvaló minél többször odatelepednünk. Főleg a riasztó tünetek kezdő jelentkezésekor.
Mint annyi más baljós küzdelemben, a fő támasz a helyzetismeret az öregedés csatamezején is. A tudósítás. A visszavonulási terület mindenképpen ez.

Az öregkorról szóló irodalomban – a klasszikusban főleg – azért oly ritka az olvasható, mert a szerzők ugyan helyesen a tudathoz fellebbeznek, vagyis egy testi támadást a szellem fegyvereivel akarnak visszaverni, de e fegyvereket ósdin, rosszul forgatják. Hamisan érvelnek, bábukat döfnek át. Harsány és szikrázó vigaszuk olcsó, piaci. Mindig is azok dőltek be nekik, igen természetesen, akiknek nem volt szükségük rájuk; a fiatalok. De látható, hogy ezek a szerzők őnekik is akarnak tetszeni, nem minden riszálás nélkül. Örök helyzet, hogy a könyvek összehasonlíthatatlan zömét fiatalok olvassák.

Az öregek jobbadán csak írnak.

Fiatal ember ezerszerte több hal meg, mint öreg. Tartsanak hát a haláltól ők. Az öregeknek eszerint nem kell félniök a haláltól. Logikai ficamot, csillogó szó- és eszmejátékot ritkán hordtak össze annyit, még a tudás egyházatyák is – Szent Ágoston! Szent Tamás! – mint a halálról szólva.

Nem rettegsz hajóra szállni? Annyi ember veszett hajón! Így a polgár. S te nem rettegsz ágyba feküdni? Abban aztán még több veszett. Így a tengerész.

Üveget gyémántnak járó gonddal köszörülni, aztán még a sarkain külön is csiszolgatni, majd osztályozni, minősíteni – nem, semmi hiábavalóság-halmazról nem derült ki jobban, hogy úgy, ahogy van, kisöprendő. Mindez a szellemi „gyöngy és drágakő”, ahogy mondani szokás, legfeljebb csecsemők szem- és tyúkok lábgyakorlatául, szarkák ízlésének ösztönzéséül használható. A filozófia egy mukkot sem tud a halálról. A bizonyítás? Rég kimondta volna.



PublisherOsiris Könyvkiadó, Budapest, Magyarország
Source of the quotationIllyés Gyula: Regények I-II. Osiris Klasszikusok, Budapest, Magyarország

W łodzi Charona czyli o starości powieść-esej (Polish)

Zewnętrzne objawy starzenia się ciała tylko wskutek gruntownego mylenia pojęć są błędnie rejestrowane jako objawy chorobowe. Czy dlatego, że tak jedne jak i drugie wskazują na zbliżanie się śmierci?
Zaledwie jeden procent chorób może wskazywać na niebezpieczeństwo śmierci. Wśród objawów starości mniej nawet niż jeden procent uchodzi za groźne.
Śmierć stanowi odrębną dziedzinę. Tak naprawde, to młodsi, jak świat światem, niezrównanie gęściej przybywają do tej krainy niż starcy.
Możemy więc przypatrzeć się zewnętrznym objawom starzenia bez wewnętrznego lęku i napięcia.
Wskutek zaskoczenia, nowości objawy te wywierają na nas odmienne wrażenie niż zmiany zachodzące w okresie młodości. Zaczynamy z wolna tracić poczucie humoru, co wywołane jest tym jak się przekonaliśmy na własnym przykładzie - że symptomy starości silnie naruszają ludzką próżność. A także poczucie wstydu.
O bolesno-rozkosznym rytuale pasowania na mężczyznę dowiadujemy się dzisiaj już tylko z obyczajów dzikich szczepów. Aczkolwiek narody, których religie nie nakładają obowiązkowego obrządku obrzezania, jeszcze teraz obchodzą podobne uroczystości. Trudno przyszłoby znaleźć w Europie wyrostka, który w kącie ogrodu szkolnego lub w rowie przy pastwisku, ku podziwowi lub rozbawieniu bandy takich samych jak on młokosów, zawsze w towarzystwie - nie przeżywał prób i sukcesów pociągania napletka i całego szeregu innych doświadczeń, które prowadzą do piekielnego raju przeżyć seksualnych.
Ten brak wstydliwości stopniowo się zmniejsza; przystoi, aby na starość całkiem zaniknął. Znany wszyśtkim mechanizm humoru, który stwarzają - niezależnie od naszej woli - słowa mogące urzeczywistnić się w czynie, tylko w części wraca na starość, kiedy to wbrew woli zdolność do czynu ustaje; a słowa - po ludzku - obstają Przy swoim.

Nie dla mężczyzn wynaleziono trzyskrzydłowe lustro, które można porównywać z ołtarzowym tryptykiem. Ale w wyobraźni należałoby jak najczęściej przed nim zasiadać. Zwłaszcza w początkowym stadium pojawiania się napawających lękiem objawów.
Jak w wielu innych krytycznych momentach, także na polu potyczki ze starością głównym wsparciem dla walczącego jest rozpoznanie własnego położenia. Uświadomienie go sobie. A wtedy ujawnia się droga wyjścia.
W literaturze na temat starości, zwłaszcza u autorów klasycznych, dlatego niewiele jest pozycji poczytnych, że wprawdzie słusznie odwo ływali się oni do świadomości, czyli, innymi słowy, atak przypuszczany na ciało usiłowali odeprzeć orężem duchowym, ale ową bronią władali po staroświecku i źle. Pociski fałszywych argumentów są zdolne przeszyć tylko kukły. Gromkie i błyskotliwe pocieszenia tych autorów są w gruncie rzeczy tanie i jarmarczne. Znajdowały odzew i posłuch tylko u tych, którzy - z natury rzeczy - ich nie potrzebowali, u młodych. Od razu widać, że ci pisarze właśnie im chcieli się przypodobać, i to nie bez umizgów. Od wieków było tak, że nieporównywalnie więcej książek czytywali młodzi.
Starzy, na ogół, zwykle je pisywali.

Młodzi ludzie tysiąckrotnie częściej umierają niż starzy. Niechaj zatem młodzi boją się śmierci. Starzy, według ich własnych pism, nie potrzebują lękać się śmierci. O niczym innym nie udało się nagromadzić tylu logicznych, błyskotliwych gier słów i zagadek intelektualnych, nawet uczonym ojcom Kościoła - świętemu Augustynowi na przykład albo świętemu Tomaszowi - niż o śmierci.
„Nie obawiasz się wsiadać do łodzi? Tylu ludzi zginęło na statkach !" - mówi mieszczanin. „A czy nie lękasz się kłaść do łóżka? W łóżkach umarło jeszcze więcej ludzi" - powiada żeglarz. Szlifować szkło z dbałością, jakby było ono diamentem, wygładzać krawędzie, polerować, po czy-m klasyfikować i oceniać - nie, o żadnej innej podejmowanej na próżno pracy nie udało się wyraźniej stwierdzić, że jest do odrzucenia. Wszystkie owe duchowej natury „perły i diamenty", jak rzec by można, służą najwyżej do pobudzania smaku srok lub - w lepszym wypadku - gimnastycznym ćwiczeniom nóg u kur i obracaniu gałek ocznych u niemowląt. Filozofia nie powiedziała dotąd ani słowa (bo nie zna takiego słowa) na temat śmierci. Dowody? Jeśliby je znała, już dawno by je przedstawiła.



PublisherWydawnictwo Literackie, Krakkó
Source of the quotation53-56

minimap